piątek, 27 grudnia 2013

3Doodler

W mojej rodzinie nie mamy zwyczaju wręczania sobie prezentów pod choinkę, ale całkiem niedawno miałam urodziny, co pozwoliło mi na zrobienie dzisiejszej notki. Kolega z http://roflcopter.pl/ podarował mi 3Doodlera.


Szybki opis jest chociażby tutaj: http://startups.fm/2013/10/08/3doodler-by-wobbleworks-the-first-3d-printing-pen-you-definitely-want-to-own.html a ja dzisiaj się skupię raczej na prezentacji swoich pierwszych, trójwymiarowych podrygów. ; )

Z doodlerem problem polega na tym, że nasze prace nigdy nie będą idealnie gładkie, a bez obcinaczek do paznokci trudno zrobić coś przyzwoitego - zawsze się zdarzy, że rozgrzany plastik poleci nie tam, gdzie trzeba, więc trzeba go będzie po prostu przyciąć. Akceptując jednak pewne różnice między drukarką 3d a 3doodlerem możemy przystąpić do zabawy. : )

Moje pokraczne dzieła i seria złych zdjęć robionych telefonem


Jedną z pierwszych prac była kocia korona. Zaaplikowałam ją na głowę Kefira.


Rozglądając się po mieszkaniu zauważyłam choinkę i wyprodukowałam coś w rodzaju ozdoby.


Apetyt rośnie w miarę jedzenia, więc postanowiłam zrobić coś, co składa się z części. Stanęło na niepoważnym, kolorowym wiatraku.


Po tyrpnięciu palcem powinno się obracać. Sam wiatrak jak widzicie jest mocno krzywy i na tyle niestabilny, że bez podpórki się nie udało zachować jego stabilności. : D Rada na przyszłość - tworzyć szkielety.

Po obejrzeniu świątecznego odcinka Doctora Who postanowiłam zrobić fez.


Na poniższym zdjęciu po prawej widać pierwsze trójwymiarowe podrygi współlokatora. Jak widać to wcale nie jest takie proste. : D


Fez był robiony pod rozmiar głowy lalki (w roli głównej Anna z Frozen).


Póki co skończył mi się czas na takie pierdoły, aczkolwiek właśnie wpadłam na pomysł narysowania trójwymiarowego Daleka... ; ) Totalnie polecam 3Doodlera wszystkim, którzy są na tyle dorośli, żeby się nie zabić mocno rozgrzaną końcówką.

czwartek, 5 grudnia 2013

Kalendarz - moje dziecko pierworodne

O kalendarzu trąbiłam już wystarczająco długo, ale tak to jest kiedy przychodzi do pierwszego, wydawniczego dziecka. Tak jeszcze dla małej reklamy, robimy chyba już ostatni dodruk, który można dorwać tutaj: http://allegro.pl/ShowItem2.php?item=3770537062

W każdym razie wczoraj przyszła paczka i zachwycona zawłaszczyłam sobie jeden egzemplarz.
W okolicach gimbazy często korzystałam z takich kalendarzy. Nie ograniczałam się tylko do pisania, ale dużo w nich rysowałam - więc czemu by nie zrobić tego również teraz.



...co pewnie spowodowało wielokrotny wzrost wartości artystycznej tej pozycji, ponieważ reszta ilustracji wygląda tam w ten sposób:


Proza życia.