Wyraźnie widać, że przy kolorowej stopie już mi się odechciało dłubać przy szczegółach. ; ) No ale kisiel kazał.
W Gliwicach mieliśmy dzisiaj ArtNoc i pierdyliard różnych placówek organizował okołoartystyczne warsztaty, wystawy itp. Na warsztatach typograficznych projektowałam własne litery w siatce 10x10, i jakkolwiek brzydkie by nie były, nakleiłam je sobie na ścianę, bo estetyka mojej ściany przegrywa ze wszystkim.
Na warsztatach rysowniczych dostałam ołówek, kartkę A2 i kazano mi rysować butelkę. Kiedy prowadząca zorientowała się, że umiem wymierzać proporcje za pomocą ołówka nie udzieliła mi już żadnej rady do końca zajęć. Phew. Moja butelka zrobiła wrażenie na siedzącej obok 8-latce. Jak to powiedział Kret "Pierwsze lody przełamane. Do dzieła, pedofilu!". No ale siedzę przy kompie i rysuję jak ten frajer.
***
EDIT: Skończyłam bazgrolić jakąś walorową gówniarę, żeby pokazać jak fajnie i łatwo można się potem bawić światłem.